środa, 19 października 2011

PLAŻE

Plaże tropikalne... temat westchnień i marzeń wielu ludzi. Symbol tropików, ich wizytówka, miejsca, na których chciałby znaleźć się niemal każdy turysta.Przepiękne zdjęcia, cudowne plakaty palm, błękitnego nieba, szmaragdowego morza, kryjącego pod powierzchnią niesamowity czar podwodnego życia. Czy nie tak wyobrażamy sobie ten tropikalny raj? Hmmm... Zastanawiam się, czy to napisać, ale niech tam... Zdjęcia, filmy, opowieści często tworzą nam fałszywe wyobrażenia w sytuacjach, kiedy czegoś sami osobiście nie doświadczamy. Tak jest często również w przypadku tropikalnych plaż... co mam na myśli? Długo poszukiwałem swojego idealnego miejsca, które łączyłoby rafę koralową, piękną plażę i prawdziwy las tropikalny... zawsze brakowało przynajmniej jednego z tych 3 elementów. Myślałem, że Dominica, którą odwiedziłem 2 lata temu, będzie spełnieniem tych marzeń. Było prawie, prawie... wspaniali ludzie, cudowna przyroda w tropikalnym lesie, ciepłe morze... ale, ale...w tym lesie brakowało życia. Jakoś tak pusto i cicho jest w lasach Dominiki. Plaży... praktycznie brak, a jeżeli już były, to z bardzo drobnym, czarnym piaskiem... Rafa koralowa? Obecna, ale nie z brzegu... Wyspa piękna, ale... brakowało tego, co potrzebowałem do idealnego miejsca, zgodnie z tym, co pisałem na początku blogu. Kostaryka ma plaże, i owszem. Najpiękniejsze miejsca, które tam znalazłem, to kilometry pustych plaż na półwyspie Osa. Czego tam brakowało? Przecież za plecami miałem najdzikszą dżunglę w Kostaryce, nad drzewami przelatywały papugi ary, błyskając czerwienią swoich piór i wrzeszcząc wniebogłosy... Brakowało tam tego słynnego białego piasku koralowego, krystalicznie czystego morza... Niestety, wszędzie tam, gdzie płyną z głębi lądu rzeki, morze nie jest cudownie krystaliczne, przezroczyste. A w Kostaryce rzek spływających z gór nie brakuje. Typową, koralową plażą jest również wybrzeże Gwadelupy, ale tam "zapleczem" wybrzeża nie są lasy, ale pola uprawne, łąki, lub, co gorsze, domy mieszkalne lub hotele nadmorskich miejscowości.
Plaże Tobago, to wreszcie strzał w 9, bo do 10 brakowało dosłownie kilka drobiazgów. Tutaj wreszcie mogłem doświadczyć prawdziwych, folderowych i plakatowych plaż połączonych z moją drugą miłością, dżunglą. Tutaj znalazłem wielkie, pochylone ku morzu palmy, drobny, lekko żółty, ale nie brudzący i miły dla stopy piasek. Tutaj znalazłem ciepłe, czyste morze, tutaj odkryłem kilka metrów od brzegu rafę koralową, prawdziwą, pełną ryb i koralowców, charakterystycznych dla Morza Karaibskiego. Czy dużo takich plaż znalazłem na tej maleńkiej wyspie? Jedną! Miejscowość, w której zatrzymałem się do końca pobytu, maleńka, niepozorna wioska, dosłownie kilkanaście chat, ujawniła swój skarb, z którego, jak się okazało, mieszkańcy nie do końca zdają sobie sprawę. Tym skarbem okazała się zatoka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz